Gdy zakończył modlitwę, w jego celi pojawiła się postać ubrana w strój jezuicki. Postać oznajmiła, że jest Andrzejem Bobolą. Poleciła dominikaninowi ponownie otworzyć okno. Gdy to uczynił, zamiast widoku klasztornego podwórka zobaczył przestrzeń ciągnącą się aż po horyzont. Andrzej Bobola oznajmił, że to co widzi, to okolice Pińska, gdzie poniósł męczeństwo. Następnie ojciec Korzeniewski ujrzał niezliczone oddziały wojsk rosyjskich, tureckich, francuskich, angielskich, niemieckich i innych, których nie umiał rozpoznać, które toczyły ze sobą wojnę z wielką zaciekłością. Nie zrozumiał tego, co widzi, dlatego Andrzej Bobola wyjaśnił, że gdy ludzie doczekają takiej wojny, a po niej nastanie pokój, Polska zostanie wskrzeszona. „A ja – dodał Andrzej Bobola - będę jej głównym patronem”.
Proroctwo to spisane i ogłoszone w 1854 r., wypełniło się równo sto lat po jego przekazaniu.